piątek, 9 września 2011

Żurawie..

Niedawno można się było poczuć jak we Włoszech, takie upały kilkudniowe, tylko czemu tak krótko..wykorzystując to można było sobie zrobić domowe SPA, i poleżeć z pół godziny :)..
woda z namoczoną pokrzywą i sianem..
3 dni temu natomiast leciał pierwszy klucz żurawi, 19 szt., nad chatką jest akurat ich trasa.. i chwilowo się ochłodziło..
A przy drodze wyrósł grzybal :)
zebrałem aronię zanim sarna by to zrobiła :), i trochę czerwonej, i białej jarzębiny
 dla ochłody codziennie popijało się szklankę, 2, soku jabłkowego
 śliwek, gruszek niestety znów w tym roku nie ma..
Nowy nabytek
 Języczka pomarańczowa
 Przy werandzie powiesiłem rynnę
 tzn. dwa razy wieszałem, bo stwierdziłem, że za mało wystaje od krawędzi dachu, i przy większym deszczu wszystko leci za rynnę..dorobiłem 3 cm drewniane podkładki do krokwi

 Jak rozbierali stodołę, niepotrzebnie zresztą, zamiast układać dachówki, zrzucali, i pełno potłuczonych zarosło chwastami..tyle dobra zmarnowali..wybieram po trochu, 
 i wywożę na drogę w najbardziej podmokłe miejsca..do niczego innego już się nie nadaje..
 a tak wygląda oczyszczony z chwastów i rudbekii kawałek skarpy 'Pod Dwoma Świerkami' :), posadzone prze ze mnie kilka lat temu..
 i zakończona dużymi kamieniami
 jak później oczyszczę z rudbekii dół skarpy posadzę fiołki wonne, (mam akurat nasiona, jeśli coś wykiełkuje :)), bo lubią cieniste miejsca..
W kanalizacji dalsze postępy, dół wykopany
 beczka zainstalowana
 przy uszczelnianiu rur klejem na gorąco, przepalił się przewód zasilający od pistoletu..miałem taki malutki, tani..przypadkiem miałem drugi taki sam, włączyłem, i zaraz w drugim się przepalił..takie cieniutkie przewody dali..masakra..musiałem na szybko przelutować inny, grubszy przewód..
Po klejeniu miałem dodatkowo posmarować Poxiliną, ale nie było już potrzeby.
Zakopane ( nie w Tatrach ;))..
 ułożona też już pierwsza 80l kastra z kamieniami, jako pierwszy filtr..
 za nią będzie druga ze żwirem, i potem dół z szuwarami, jako biologiczna oczyszczalnia :)
Wysadziłem wreszcie do gruntu Sosnę Syberyjską
i Choinę Martensa, tak to 2 lata siedziały w doniczkach :)
 sukces..malutkie krzaczki papryki Chili ma ją po jednym owocu
 a duże, słodkiej papryki dopiero kwitną, w zimie dojrzeją ;)
 Rodzynka też ma tylko liście, a kawon w ogóle zniknął cały..
 Ściana werandy dalej się muruje i deskuje :)
obrobienie takiej deski to 2 godziny
a takiej, pół dnia (parapet do werandy, wycięcia na słupki :))
Raz wygładzając szlifierką, zawadziłem tarczą cierną o czubek palca, zerwało kawałek skóry i paznokcia, bolało!, ale już się zagoiło :)

Co do kosy okazało się, że jak zwykle kombinują w serwisach jak mogą..wcale nie wysłali nigdzie gaźnika do wymiany, tylko mieli zepsutą myjkę ultradźwiękową, i czekali aż im naprawią, ale jeszcze się przez 4 tygodnie nie doczekali..a szkoda im było kupować nowej!, bo dobra kosztuje z 1000 zł..czyli dla takiej firmy 1000 zł to drogo, a dla mnie 1000 na kosę to mało..gaźnik nowy mieli cały czas na sklepie..chcieli założyć na następny dzień do odbioru, ale nie będę codziennie jeździł..w przyszłym tygodniu pojadę.

W aucie zaś zrobiła się dziura na rurze wydechowej, już wymieniona, i przegrzewa się woda w chłodnicy. Na razie wymienili  włącznik wentylatora i korek wlewu płynu, ale nie pomogło. Mówią, że trzeba wymienić uszczelkę pod głowicą. i się zastanawiam, bo jak dawno temu puściła taka uszczelka to woda się dostała do silnika, i dymił na biało jak parowóz :), i silnik by się zaraz zatarł. Teraz nic takiego nie ma. Może pompa wody?

Było pożegnanie wakacji w pięknym miejscu nad Wisłokiem, w Rudawce Rymanowskiej..z wystawą różnych zwierząt gospodarskich..można było pojechać, może w przyszłym roku się uda :)..

ps. teraz i lutownica padła..takie wszystko robią badziewie, jednorazówki..

29 komentarzy:

weszynoska pisze...

Wiele prac na raz...oj chyba za wiele. My odpuściliśmy te, które tylko oko cieszą. Brak czasu po prostu. Bardzo interesujący ten projekt oczyszczalni, na ile osób przewidujesz?? Jesteśmy na etapie zakopywania zbiorników 1000 l. Tyle , że nie wiemy co dalej ...Jednak wydaje mi się, że w kastrze ścieki szybko zamulą żwir i będzie śmierdzieć...Fajna weranda się szykuje :) Powodzenia w pracach stolarskich. W Rudawce na pożegnaniu lata też nie bylismy tego roku...szkoda.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

A co tam masz wstawione w dach werandy, przeźroczyste płyty? na doświetlenie? coś widzę, że złośliwości rzeczy martwych dopadły Cię na całego, a roboty przy domu to ciągła zmienność. Ja z kolei jak wezmę się za coś, to od początku do końca, a potem następną, nie lubię rozgrzebywać wielu. Weranda będzie super, długi okap, deszcz nie będzie zacinać, po nogach nie będzie wiać i miejsce do posiedzenia na powietrzu bardzo porządne. A grzybek jadalny? kozaczek? Pozdrawiam serdecznie, szkoda, że już zurawie lecą.

Cynthia pisze...

Weranda rewelacja!
Na pewno miło usiąść w jej cieniu i wypić popołudniową kawę...tylko czy Ty znajdujesz czas na takie przyjemności??? ...taki ogrom prac...
Rodzynkę miała kiedyś na działce moja mama. Na surowo dziwnie smakowała ale po wysuszeniu była całkiem zjadliwa :)))
Pozdrawiam jesiennie :)

ankaskakanka pisze...

Fajną robisz werandę, jak już skończysz miło Ci będzie na niej odpocząć. Wszak lato odchodzi i ptaki odlatują, ale nie ma tego złego...za to mamy grzyby. Rośliny rewelka i znasz się na nazwach i uprawie. Dla mnie mało znane, niestety. A w narzędzia lepiej zainwestować trochę funduszy na dłużej wtedy posłużą. Pozdrawiam

*gooocha* pisze...

Piękny, gospodarski fotoreportaż :)
Weranda tak urocza..kusi, by kiedyś spakować prowiant, prezenty, wpaść posiedzieć i pogawędzić :)

Di pisze...

....u mnie już trzeci raz remontowany taras PRZECIEKA . fachowcy dawali głowę, że nie przecieknie, teraz wołam "dawać łby pod topór". :P :( :D
mają kłaść warstwę nowych kafli na koszt własny, ale to pewnie ze ścian nacieka ...płyty z czasów "dobrobytu"
Alternatywy4

NieTylkoMeble pisze...

Trudno jest się zdecydować co pierwsze robić koło domu. A już najtrudniej zacząć i skończyć jedno a potem drugie, zwłaszcza jak co chwilę jakaś lutownica albo inneco kłopoty pod nogi podrzuca. Zam to, niestety. Ale zawsze po jakimś czasie wszystko się prostuje i miło po skończeniu wspomina się pracę:)

Dołączam do fanów bolących palców ;0, ja w tym roku zeszlifowałam sobie paznokieć do mięska, ale już mam całkiem nowy :DDDDDDD

Go i Rado Barłowscy pisze...

U nas też chili obrodziły lepiej niż słodka. Widać taki to rok na Pogórzu.
Penie wstyd, ale nie wiemy, co to biała jarzębina. Czy wygląda i smakuje podobnie jak czerwona, którą uwielbiamy???

Pzdr.

Margarytka pisze...

Nigdy nie widziałam klucza żurawi a już na pewno nie takiego z 19 sztukami ptactwa :). Roboty jak widzę prowadzisz nieprzerwanie i to z jakim olbrzymim rozmachem. Popieram wszystkich poprzedników, bardzo przyjemna ta weranda :). Roślinność na pewno będzie przepiękna jaki już się wszystko uda posadzić :). O soku z jabłek też dzisiaj sobie myślałam, to już chyba ten czas, żeby się nim zacząć raczyć. A zatem smacznego :)

Anonimowy pisze...

Wielki szacunek, że wszystko robisz sam. Bardzo przyjemna ta twoja "pustelnia" i urokliwy domek :]

Anonimowy pisze...

Witam:) Przyjemnie tutaj:) Ja teraz też mogę obserwować odlatujące ptaki. Wczoraj widziałam mnóstwo dzikich gęsi, a może właściwie bardziej je słyszałam niż widziałam , bo było już dość ciemno:) Weranda rewelacja:) A sok jabłkowy ...mniam, zwłaszcza swój, własny, a nie jakaś chemia w kartoniku:)
Pozdrawiam ciepło i dziękuję za odwiedziny:)

rancho lavender pisze...

Kawał dobrej roboty;) my to przy Tobie to NIC nie robimy ;)
biała jarzębina? ciekawe, jeszcze się nie spotkałam...też zaczęłam robić soki z jabłek, ale mam ochotę na cydr. Może Ty masz jakiś sprawdzony przepis?pozdrawiam

Grey Wolf pisze...

weszynoska- no wiele, i tak nie wszystkie:)..nieraz trzeba czekać aż coś wyschnie, i robi się drugie..tak to nie liczę na osoby, moja beczka nie za duża, ale woda ma przepływać, a głownie rośliny oczyszczają na końcu..kastra też będzie przykryta i zasypana ziemią :)..
Maria- no przeźroczyste, lekki brąz dymny..drugiej piwnicy nie potrzebuję ;).. i tak mało słońca dochodzi do okien, dach blaszany wystaje..w przyszłym roku trzeba będzie i podłogę robić..
Jednej od razu do końca się nie da..albo by były większe przestoje :)..maślaczek ..to był jakiś wczesny klucz, pospieszyły się..inne jeszcze nie leciały..
Cynthia- jak na razie rzadko, i wszędzie jakieś narzędzia leżą i sprzęty :)..ja nie spróbuję nawet..
ankaskakanka- może za rok ten kawałek się skończy :)..roślin mam dużo gatunków..tylko trzeba czekać jak podrosną..
goocha- na razie nie ma na czym posiedzieć :)..
Di- jak się samemu zrobi to dokładniej :).. i zaraz poprawia niedoróbki..
aneta- tyle roboty różnej, że jak jedno szwankuję to się bierze za coś innego, a potem wraca do poprzedniego :)..i młotkiem walnęłaś się ;)
Go i Rado- no owoce różnią się tylko kolorem, za to liście drobniejsze, przypominają mimozę :)
Margarytka- to jeszcze nie był taki duży, dwa razy większe się trafiają :)..i słychać z daleka..nieraz kręcą się w kółko..nade mną mają stałą trasę, można obserwować..będzie atrakcja agroturystyczna ;)..będzie przyjemna jak się całą skończy..no roślinność nieraz fochy stawia..potrafi uschnąć nagle..i będzie piękna jak już wyrośnie z chwastów ;)..
no, dużo jabłek trzeba na jedną szklankę, ale dużo witaminek ;)
Pery- no przynajmniej wiem co i jak zrobione, i nie trzeba ciągle potem poprawiać po 'fachowcach' :)..tylko dużo roboty przy nim..
Romantyczna dusza- dawno temu widziałem kilka łabędzi lecących w świetle księżyca..niesamowite wrażenie :)..no świeżutki, bez konserwantów..
ranczo lavender- leżycie tylko i opalacie ;)..to jest taka odmiana..jeszcze jest też specjalna odmiana jadalna..a ja o cydrze nie słyszałem :)..a tak myślałem, że jak odstawić sok do sfermentowania, to by było piwo, bo piana jest :)
tu są jakieś przepisy http://www.wino.org.pl/forum/viewthread.php?tid=2121
a kwas chlebowy piłaś?

Margarytka pisze...

Trzymam kciuki za rychłą agroturystykę :D

Grey Wolf pisze...

Ja chyba tego momentu nie dożyję :D

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Dożyjesz, dożyjesz, przecież nigdzie się nie wybierasz, a remonty kiedyś się skończą, może przyszłe lato będzie łaskawsze w słoneczną pogodę? pozdrawiam.

Margarytka pisze...

Popieram, popieram. Dożyjesz. A jak będzie wspaniale jak te remonty się skończą :)

Grey Wolf pisze...

Czy pogoda czy nie roboty nie brakuje..jak ładna to robi się zewnątrz, jak brzydka wewnątrz, a końca nie widać :)
Ta weranda to głównie do chodzenia i wejście do środka, jest od strony zachodniej..i celem było dodatkowe ocieplenie chatki, zamiast szalunku na bale, i odsunięcie na 2m deszczówki od ściany..
Potem będzie do siedzenia weranda od strony południowej, i mniej zabudowana, z tarasem widokowym od wschodniej :)

Margarytka pisze...

No to będzie do wyboru do koloru i do każdego celu :)

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Taras widokowy od wschodniej? to Ci kiedyś pomacham, albo zaświecę lusterkiem, pozdrawiam.

Grey Wolf pisze...

Ja widzę Krępak nie Kopystańkę :)

rancho lavender pisze...

a coś ciekawego robisz z tej białej jarzębiny? kwas chlebowy piłam ,ale tylko kupiony w sklepie...zabiorę się za ten cydr to podeślę Ci wypróbowany przepis na "jabłkowe piwko";)
moze w ten weekend, narazie suszyliśmy pomidory i robimy syrop z czarnego bzu na kaszel...pozdrwaiam

Grey Wolf pisze...

ja głównie suszę i potem dodaję do herbatek..własnej roboty kwas całkiem inny niż kupny..na kaszlowe sprawy dobry też mniszkowy, sosnowy :)

doro pisze...

Dziś piękny klucz leciał i gęgał, niezwykła niemoc nie lecieć razem z nimi.

Margarytka pisze...

I jak tam? jakieś postępy kolejne w pracach już widoczne? Dużo już ususzyłeś?

Kaja pisze...

Kurcze ale masz roboty....aż miło popatrzeć:))...zazdroszcze tej zieleni no i tych zbiorów leśnych zwłaszcza aroni
Pozdrawiam
Justka

Grey Wolf pisze...

no, na południe cieplutko..
oj, powoli się dłubie :)
roboty aż za dużo ;)..

Margarytka pisze...

To może jakieś zdjęcia nowe z postępów pokażesz? :)

Grey Wolf pisze...

na razie będzie coś innego :(