niedziela, 26 czerwca 2011

Ciężki sprzęt..

Do problemów przyplątała się jeszcze awaria kompa, przy uruchamianiu wyskakiwał komunikat 'Błąd Krytyczny Systemu', i na tym działanie się kończyło..dopiero po podpowiedzi od Shayneen udało się jakoś poprawić Windowsy i działa :)..
Po perypetiach z lekkim sprzętem trzeba było uruchomić i wypróbować nabyty w zeszłym roku ciężki sprzęt ;)..i pojeździć z kosą listwową, ścina jak zboże :)
 a zieloności wyższe od sprzętu, do pasa..
Pierwsze momenty były ciężkie, zaczęło dymić jak z parowca. Nie wiedziałem o co chodzi, najpierw myślałem, że może jakaś uszczelka przy silniku, ale zauważyłem, że w zbiorniku do gąbkowego filtra powietrza przybyło oleju po brzegi. A ze zbiorniczka wychodzi dodatkowo wąska rurka do silnika, jakaś odpowietrzająca. Wydedukowałem, że ten olej z powietrzem wlatywał do tłoków z benzyną, i stąd ta chmura dymu..no i poszedłem po rozum do głowy, stwierdziłem, że nalałem za dużo oleju silnikowego, przelewał się i taki był skutek..odlałem, teraz już jest ok :)
Udało mi się skosić bardziej otwarte powierzchnie. Na zakamarki została zwykła kosa, w której pęknięcie trzonka spiąłem metalową obejmą. Na koniec i ta obejma pękła :), kupiłem teraz mocniejszą z drutu, a kiedyś trzeba pomyśleć i o nowym trzonku.
ścieżka po przejechaniu sprzętem
Przy części drzewek i krzewów postanowiłem nie kosić tylko powykopywać z korzeniami, żeby już nie odrastały od nowa..mało co nie przeciąłem przypadkiem i padalca..
 las rudbekii przed..


 i po wykopaniu..wreszcie widać dużą porzeczkę czerwoną i kilkuletnią śliwę Renkloda Althana

 i rząd młodych porzeczek
Całe zbocze jest porośnięte rudbekią, największy chwast i utrapienie tutaj. Ktoś kiedyś posadził w ogródku, potem porozsiewała się po całej okolicy.. 
 rudbekiowa dżungla
Były zbiory m.in.
 płatki róży omszonej
kwiaty bzu czarnego
liście szałwii lekarskiej 
i rabarbaru :) 
Ścinałem też parę przeszkadzających nisko gałązek orzecha włoskiego. Najpierw wyrzuciłem, a potem wyczytałem ile ma właściwości, i zebrałem liście, ususzyłem :)..a małe, zielone kulki orzechów, wrzuciłem do butelki z oliwą, przesiąknie nimi, a na dnie wyglądają jak oliwki ;)..
Z tymi różnymi dodatkami zrobiłem parę butelek syropu sosnowego
i parę słoików kompotu rabarbarowo-truskawkowo-czereśniowego :) 

Posadzony jesienią miłorząb, dopiero w czerwcu doszedł w pełni do siebie, puścił wszystkie liście 
Wyczytałem, że młode sadzonki są bardzo wrażliwe na wiosenne przymrozki, -3st uszkadza wszystkie pąki. U mnie w maju było -1, to zbrązowiały tylko końce pąków. Żebym wiedział wcześniej to bym obwinął agrowłókniną na 2 zimne noce.
Za to wiosenny kasztan jadalny padł :/, najpierw liście zaczęły więdnąć, potem uschły, chyba norniki uszkodziły korzenie. 

Po drodze do stawiku w trawie siedział taki ptaszek

 A kosząc rudbekie koło warzywniaka, pod jaśminem niechcący odkryłem gniazdko z jednym już wyklutym pisklakiem
żeby je trochę ochronić, zrobiłem parawan z gałązek
Nie wiedziałem czy to coś da, ale po paru dniach zajrzałem tam, i siedział ptak na gnieździe. Niestety po kolejnych paru, gniazdo zwisało bokiem, puste..może Rudka odkryła :/

a Królewna tylko odpoczywa :) 
Zdjęcie tygodnia, Rudka in the Jungle ;)
na zakończenie taaka rzodkiewka :D
i sobotnia chmura deszczowa idąca z północy na Kopystańkę :)
Maria, czy to przypadkiem nie szczyt Kopystańki widać z punktu widokowego na zakręcie drogi do Przemyśla?, z takim pojedynczym drzewem na środku..

22 komentarze:

Giga pisze...

Coś masz pecha ze swoim sprzętem, a jest co robić. Z padalcami i gniazdami ptaszków proszę ostrożnie.A Twoja "królewna" to nie tylko odpoczywa, Przecież to akrobatka. Pozdrawiam

Tarot moja pasja pisze...

.. można się zakochać w Twoich zdjęciach ;) Są jak zaczarowane i pełne magii, niesamowite wrażenie robią
.. co do komputera, my niedawno dysk formatowaliśmy, nic innego nie działało :/ gryyyy

A ta Twoja Królewna pięknaaaaa :D

*gooocha* pisze...

Bardzo lubię Twoje fotorelacje. A z niedojrzałych orzechów zrób koniecznie nalewkę! Teraz jest najlepszy czas! Przepis bez problemu znajdziesz w necie.Pozdrowienia :)

Go i Rado Barłowscy pisze...

Ogrom roboty z ujarzmianiem tej Twojej dżungli, ale efekty są świetne.

Nasz kasztany w Uchodyni przetrwały, miłorząb też. Jedziemy tam wreszcie w lipcu i czeka nas na pewno trawa po pachy....

Nie zamienilibyśmy jej na nic innego :DD

Pzdr.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

A nie wiesz? bo to było przesilenie letnie i zdarzają się różne cuda, nie zawsze dobre. Spod TIR-a wyskoczył kamyk i roztrzaskał nam szybę w "czołgu", już wymieniona. Teraz dopiero widzę ten zielony "koszmar", rzeczywiście jest problem z rudbekią i nie dziwię się, że jej nienawidzisz. A ja sobie ją zasadziłam pod chatką, ale tą pełną, ogrodową, myślisz, że też tak polezie? Ho, ho! ten ciężki sprzęt imponujący, jak nim się pracuje i czy sam jeździ, nie trzeba go pchać? U mnie chyba za dużo dołków, a kosa spalinowa też ledwo dyszy. Zbiory płatków i ziół super, przegapiłam czarny bez, a ptak to chyba śpiewak, dorosłe pięknie wyśpiewują trele w gałęziach drzew. Moją rzodkiewkę już wyrwałam i wyrzuciłam, sparciała, a tak, to ona, Kopystańka, właśnie z tym drzewem, pozdrawiam.

kyja pisze...

a mój komentarz wcięło:(
nic to! chciałam napisać,że koszenie to kawał dobrej roboty! i podziwiam Twój zapał do robienia przetworów-trzymaj tak dalej:)!!
Pozdrowienia!!!

Ania pisze...

Jestem pod wielkim wrażeniem. Jak patrzę na niektóre zdjęcia to właściwie widzę wnętrze dżungli. Ogrom pracy masz tak do wykonania więc życzę dużo sił dla Ciebie i sprzętu. Podziwiam też jak wykorzystujesz kulinarnie to co daje nam łaskawa matka natura. Rzodkiewka
ma rozmiary niczego sobie. A smak łagodny czy piekący? Pozdrawiam cieplutko. Ania

folkmyself pisze...

Ależ zazdroszczę listwówki!

Angel pisze...

kosiarz, ogrodnik, zielarz, :) czlowiek renesansu :) ja mysle o zakupie porzadnej spalinowej kosiarki bo przyszlo mi wynajmowac dom z calkiem ogromnym ogrodem i kosa zylkowa na moje babskie lapki na taka polac to troche sporo roboty :). tej wiedzy o wlasciwosciach ziól itp to ci zazdroszcze i przyznam ze gdzies sama dojrzewam by zaczac sie tego uczyc.. pozdrawiam :)

Tarot moja pasja pisze...

Rany, przejrzałam ten Twój blog :)
Uśmiech zagościł mi na twarzy, zdjęcia masz HIPNOTYZUJĄCE.. aż ciężko oczy oderwać...

Aleksandra Stolarczyk pisze...

chętnie wymieniłabym mój podagrycznik na twoją rudbekię- grabiłam pokosy- doceniam!

Ataner pisze...

Pamietam, ze kiedys plules jadem jadowitej kobry piszac o rudbekiach i przyznam sie, ze nie moglam zrozumiec twojej nienawisci do kwiatow bo przeciez je lubisz.
Teraz juz wiem dlaczego, z wielka checia bym ci pomogla w karczowaniu takiej ilosci kwiatow, ktore obecnie juz przeksztalcily sie w chwast ale wykonales juz wiekszosc roboty.
Chyba w okolicy sa ziemie dobrej klasy bo wszystko rosnie jak na zawolanie. Okreslenie dzungla ma wiele prawdy bo wycinasz istne korytarze jak w labiryncie.
Dobrze miec takie mechaniczne udogodnienia bo kosa lub sierpem niewiele bys dzialal, a moze sie myle:))

Monika pisze...

świetne te zdjęcia:) aż nie można od nich wzroku oderwać:)
dziękuje za odwiedziny i zapraszam ponownie:)

Grey Wolf pisze...

Giga- już ręce opadają..uważam ile mogę :)..leni się, a ja zasuwam..
Senna Wiedźma- no tak sobie cykam ;)..złośliwa nieraz ta elektronika.."Śpiąca Królewna' z niej:D..jak tak będziesz się hipnotyzować, to nie zaśniesz ;)

gocha- no nazbieram trochę orzechów :)
Go i Rado- z efektami to jeszcze daleko do końca..trawa to co innego :)
Maria- to kamyk na pamiątkę :)..lepiej po przekwitnieniu obcinać kwiaty, jedną kępkę to łatwo upilnować, co innego jak rośnie wszędzie jak żyto..sprzęt ma biegi, przy takim koszeniu idzie się za nim, i trzeba trochę siły, bo na dołach, pochyłościach przechyla się, co innego jak równiutkie pole..rzodkiewka lubi krótki dzień..
No, co przejeżdżałem, podziwiałem krajobraz, i teraz na mapie skojarzyłem, że to pewnie Kopystańka :), jedyna nie zalesiona na horyzoncie, i zawsze sobie myślałem, że trzeba by kiedyś pod te drzewo pójść, i jaki stamtąd widok zobaczyć :D

folkmyself- do wysokiej trawy, chwastów dobra..
kyja- koszenie to na okrągło tu..przynajmniej nie kupuje sztucznych napojów, tylko woda studzienna ze swoim sokiem :)
Radziejowe- no sił nieraz brakuje..rzodkiewka łagodna :)

Angel- i czarownik ;)..najlepszy byłby mały traktorek z kosą tarczową, siedzi się, jedzie i kosi :)..żyłkową trzeba stopniowo, codzień kawałek..o ziołach sporo na necie, dużo można wykorzystać roślin, pokrzywa, mlecz, babka, krwawnik, itp. itd..lepsze to niż sztuczne tabletki łykać..

Olqa- ha, właśnie tu też jest miejscami ten podagrycznik, tylko nie wiedziałem, że to białe się tak nazywa :)
Ataner- no na rudbekię nie mogę już patrzeć :)..do końca pozbycia się jej to daleko, po każdym koszeniu odrasta..
Tu ziemie gliniaste, tłuste, kwaśne, trzymają długo wilgoć, i dlatego tak wszystko rośnie..na suchym rudbekia by padła..a tak to jest 'Rudbekialand' :D..
trzeba robić tym co pod ręką i działa :)..miedzy gęstymi drzewami inaczej, a na pustym polu inaczej..
Monika- to Ty prawie góralka :)..jeszcze musisz indiańskie branzoletki robić ;)..no, podziwiaj fotki ;)

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Oj, coś za kosztowny to kamień na pamiątkę, Kopystańkę można zajść od Cisowej, a najlepiej z Rybotycz, bo droga żwirowa prowadzi. Widoki dookoła, na Ukrainę też, przy dobrej widoczności to i połoniny można zobaczyć, od Smereka po Tarnicę i Halicz.Pozdrawiam.

Bozena pisze...

Widzę, że pracy masz niemało. Taka ilość może przerażać, ale też i cieszyć, że ciągle jest coś do zrobienia, coś nowego. A swoja drogą myślę, że dzięki temu ciągle coś poznajesz i wzbogacasz swoje życie. Niesamowite! Pozdrawiam

Sielski Dom i Ogród pisze...

Aleeeee Ci zazdroszcze tej kosiarki do gąszczu... też taka by mi się przydała. Jak wróce na moją wieś to wszystko bedzie mocno zarośnięte... ciekawe czy rozpoznam dom z tamtego buszu... ;)
Pozwolisz że będę Cię obserwować :)
Pozdrawiam jeszcze nie z Polski ale już niedługo...

Grey Wolf pisze...

Maria- ja mam gdzieś na pamiątkę ziarno zboża, które wysypało się na zakręcie drogi i pojechało się na nim jak na lodzie..
Bożena - no ciągle trzeba planować za co się wziąć danego dnia..a sił brakuje często na wszystko..
Aniavirt- zależy co rośnie pod chatką, rudbekia np. wyrasta na 2 metry to nic nie widać ;)..najładniejsze są łąkowe trawy..ciągnie Cię z powrotem?

Jolanna pisze...

Lato niby takie piękne a tu proszę ile roboty czeka. Wszystko ładnie wygląda na zdjęciach ale ile potu i nerwów trzeba wylać aby móc się cieszyć. To chyba jest sens tej pracy - radość po dokonaniu dzieła ! Podziwiam za własne przetwory ! Naleweczkę z orzechów zrób koniecznie. Zalewa się spirytusem - ostatnio czytałam u Llooki - mój tata też ją robi, ale proporcji nie znam.
Znajdziesz w necie na bank.
Dużo sił życzę.

Grey Wolf pisze...

Jolanna- nie wiadomo za co się brać najpierw, wszystko pilne :)..potem się spojrzy z kontemplacją, i bierze za następną robotę..część orzechów zrobiłem w alkoholu, część w cukrze :)

Anonimowy pisze...

Może to głupie pytanie, ale do czego używasz płatków róży omszonej?

Grey Wolf pisze...

a np. do herbatki można dodawać :)