trasa jest fajna, tylko kawałek ok.150 metrów jest błotnisty :)
po drodze trzeba się też wytarzać :)
w paru miejscach podziwia się dalekie widoki na góry sanockie
i raczej nikogo na drodze się nie spotka :)
mija się wiszące ścięte drzewo
Na rozwidleniu dróg w stronę Lipy starą zapomnianą kapliczkę..
pewnie poukraińską
Rusiecki, pewnie związany z Iwanem Rusieckim
i dochodzi się do nowych stawów przeciwpowodziowych..
gdzie można w ciszy pobiwakować
popasać
popluskać w bobrowym błotku :)
i popływać..
były nawet przygotowane polana na ognisko
Z powrotem można odpocząć przy samotnej gruszy :)